Kasjer i koszmar na sali sprzedaży

Połóż się spać, by o poranku zrobiono Cię w konia…

6:40 dzwoni budzik. Po weekendzie jakoś ciężej się wstaje, ale nie szukasz sobie wymówek, tylko robisz co do Ciebie należy. Z resztkami snu na powiekach, wstajesz na baczność i ogarniasz zamglonym wzrokiem kuchnię, drapiąc się po głowie i próbując ustalić menu na cały dzień, który spędzisz w pracy. Przed Tobą 12 godzin na nogach wśród klientów, którzy tylko czekają, aby Cię dopaść i zmielić jak mielonkę. Och, cóż za piękny dzień. Szybki prysznic, następnie make-up – no make-up, bo naturalny jest przecież piękny. Obowiązkowo śniadanie przed wyjściem, a skoro już o nim mowa, sprawdzasz grafik, który od lat wisi Ci na lodówce. F***, ale zmiana się szykuję. Niektórzy karmią się dramami i manipulowaniem innymi, ale nie z Tobą te numery. Pójdziesz, odbębnisz swoje, zignorujesz idiotów – bo to przecież najlepszy na nich sposób – słowo daję.

Wsiadasz w samochód, odpalasz ulubioną playlistę – Beata i Bajm od lat niezmiennie. Zbieżność imion jest przypadkowa, a Beata to Twój sentyment z dzieciństwa, którym zaraziła Cię Twoja mama. Do dzisiaj zresztą wyśpiewujecie wspólnie Wasze ulubione kawałki. Mija ok. 15 minut i znajdujesz się pod pracą i już wiesz, że relaksu czas dobiegł końca.

Wchodzisz więc i zgodnie z wcześniejszą instrukcją, ignorujesz kogo trzeba i przy odrobinie szczęścia dostajesz to samo od osób, które masz w głębokim poważaniu.  Lepsze to niż sztuczne uśmiechy! 

Za chwilę otwieramy, więc kierownik wręcza Ci listę zadań na najbliższe godziny, która po latach jest już tak powtarzalna i przewidywalna, że kolejne linijki odczytujesz jak pacierz. Przechodzi Ci przez głowę myśl: “BOŻE, CO JA TU JESZCZE ROBIĘ?!”, ale z żałosnego stanu wybija Cię klientka, która spieszy się na autobus, a musi kupić coś na tzw. już, ale nie wie w sumie co to ma być i tak chodzicie po sklepie i szukacie szczęścia, którego na pewno tam nie znajdziecie. To będzie cudowny dzień, Beata!

Na sali sprzedaży tylko Ty i  Twoje koleżanki – z prawej kasa samoobsługowa, z lewej – kasa normalna, która choć otwarta, to zamknięta, bo nie ma kto przy niej stanąć. Gdzieś w otchłaniach magazynu dostrzec można koleżankę, która jest zajęta przekładaniem kolejnych kartonów z towarem i nawet nie mrugnie w Twoją stronę. No nic. Jesteś skazana na swoje towarzystwo i towarzystwo klientów, którzy w gruncie rzeczy nie są tacy źli. Przynajmniej nie wszyscy.

I tak obsługujesz, a skaner bezbłędnie komunikuje głośnym pikaniem, że właśnie zczytał kolejny kod kreskowy, których życiowa suma u wielu kasjerów przyprawić może o zawrót głowy. Kolejka robi się coraz dłuższa, ale już się nie siłujesz i nie próbujesz zachęcać oczekujących klientów, żeby skorzystali z kasy samoobsługowej. W gruncie rzeczy to odbieranie ich wolności wyboru. Skoro wolą kasę tradycyjną, nie będziesz mówić im, że mają się sami obsłużyć. No chyba, że znajdzie się bohater, który z nerwami krzyknie:

- Otwórzcie drugą kasę, ja nie będę tutaj tyle stać!

Taki delikwent aż się prosi o kulturalną ripostę, która wiadomo jak się skończy…

- Może Pan skorzystać z wolnej kasy samoobsługowej.

- A Pani od czego tutaj jest? Proszę natychmiast otworzyć drugą kasę i ze mną nie dyskutować.

Nagle słyszysz dźwięk, który skądś znasz, ale nie bardzo ogarniasz co się teraz właśnie dzieje. Sekundę później już wiesz, że to był tylko sen i czujesz niesamowitą ulgę, że rzeczywistość na sali sprzedaży pozostaje dla Ciebie już tylko wspomnieniem. Jednak, żeby nie było tak kolorowo wstać i tak musisz, bo czeka na Ciebie praca, której aktualnie nie zamieniłabyś na żadną inną. I właśnie takiego zakończenia życzę wszystkim tym, którzy czują, że marnują swoje życie w handlu.

🛒Gadżety dla kasjera🛒

NAPISZ DO MNIE, A BYĆ MOŻE TWOJA OPOWIEŚĆ TRAFI NA BLOGA.🖐🛒

    Archiwa

    Facebook

    Podaj dalej!

    You may also like...

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *