W taki sposób pracodawcy “podnoszą na duchu” pracowników handlu. Z jednej strony, ciężko oczekiwać czegoś więcej, bo sytuacja rzeczywiście jest wyjątkowa. Z drugiej jednak, za kasą stoi człowiek, który najzwyczajniej w świecie chce być zdrowy. Choć na co dzień staram się podchodzić do wielu rzeczy na chłodno, temat z koronawirusem nieco mnie przerósł… a wszystko za sprawą klientów. Zapraszam do artykułu: kasjer w obliczu koronawirusa.
Od wielu dni, media trąbią o zaleceniach, które są związane z epidemią koronawirusa. Zaczęto od zamknięcia przedszkoli, szkół, uczelni. Następnie wprowadzono ograniczenia dla placówek kulturalnych – zamknięto kina, teatry, opery, filharmonie i muzea. Jeszcze do wczoraj, w trybie normalnym funkcjonowały wszystkie galerie handlowe. Od północy handel świadczą wyłącznie apteki, drogerie, pralnie oraz wszystkie sklepy spożywcze.
A jak zachowuje się typowy klient w obliczu epidemii?
Przychodzi do sklepu i od progu obwieszcza wszystkim, że szuka środków dezynfekujących. Z wielkim niezadowoleniem przyjmuje do siebie, że nie ma dostępnej już ani jednej sztuki. No i się zaczyna…
Postanawia, jakby na przekór przebierać w kosmetykach. Nagle przypomina sobie, że potrzebuje tuszu do rzęs, lakieru do paznokci, maseczki na twarz i wielu niezbędnych w tym okresie produktów, które jakże dziwnym trafem – nie stanowią deficytów magazynowych. Zdąży w międzyczasie zaczepić, kogoś z obsługi i pomimo zalecanej bezpiecznej odległości 1,5 m zbliżyć się do niej, by trzy razy otulić jej twarz ciepłym oddechem (nierzadko nieświeżym) i stwierdzić: “Mniejszy ruch coś u Was dzisiaj, dobrze że wszyscy stosują się do zaleceń”. Tak, to prawda. Szkoda jednak, że Ty się do tego grona nie zaliczasz.
Wiecie już doskonale, że pracuje w drogerii. Dlatego, sytuacji takich jak wyżej przez ostatnie dni miałam na pęczki. Wprost się we mnie gotuję, bo o ile potrafię naprawdę zrozumieć klientów, którzy kupują mydła, produkty toaletowe, itd., tak nie rozumiem i nawet nie chce zrozumieć tych, którzy przychodzą do nas, wykorzystując wolną przestrzeń i swobodnie, jakby nigdy nic, spacerują po każdej alejce, spędzając w sklepie po 30 minut.
Jakby tego było mało, ignorują kartki przy kasie, które komunikują klientom, że rekomendowane są płatności kartą. W ten sposób sugerujemy Im, aby unikali transakcji gotówkowych. Nie od dziś wiadomo, że kontakt z pieniędzmi = kontakt z różnymi patogenami, a tych ostatnio przecież mamy po dziurki w nosie. W nosie natomiast te komunikaty mają niektórzy klienci, którzy jeszcze z kpiną na ustach postanawiają negować zalecenia, uznając że świat zwariował. Właśnie przez takie osoby pozbawione wszelkiej odpowiedzialności (jeśli nie za siebie, to przynajmniej za innych) dochodzi do tak szybkiego rozprzestrzeniania się wirusa.
Co więcej, trzeba być już totalnie pozbawionym rozumu, aby toczyć wojny o to, że zapomniało się podać kasjerowi kartę na punkty, a transakcja została już dokonana. Kilka kropel śliny klienta dalej następuje zwrot. Bo przecież punkty (których i tak nie wykorzysta) są dla ludzkości w tej chwili najważniejsze. Boże, daj cierpliwość i masę zdrowia wszystkim kasjerom, bo obawiam się, że któregoś dnia oni po prostu tego nie wytrzymają.🙏
W mediach wciąż trwa etos lekarzy, pracowników medycznych, służb sanitarnych, a nie ma ani wzmianki o tym, jak bardzo narażeni na zakażenie są kasjerzy. O ile pracownicy służby zdrowia przed podjęciem pracy, składali przysięgę Hipokratesa, tak dla pracowników spożywczego lub drogerii jest im ona obca. Stąd, etos niesienia pomocy bez względu na wszystko nie dotyczy zwykłych pracowników handlu, a mimo to my kasjerzy nie odpuszczamy i pracujemy, będąc mocno narażeni. To my kasjerzy, jesteśmy wystawieni na pierwszej linii frontu, mając kontakt z 1000 osób podczas tylko jednego dnia. Co więcej, atmosfera która panuje od kilku dni napędza każdego i ciężko o uprzejmość podczas obsługi. Każdy klient = potencjalne źródło wirusa. I taka jest rzeczywistość.
Co możesz zrobić, aby ułatwić sobie i innym ten ciężki czas?
– Zredukuj swoje zakupy do minimum. Jeżeli mieszkasz blisko sklepu, nie przychodź do niego 3 razy dziennie, bo i takie są przypadki, które zdarzają się nagminnie. To nie jest też czas na rodzinne spacery po sklepie. Nawet jeżeli nosisz maseczkę i rękawiczki – to nie jest 100% zabezpieczenie przed wirusem.
– Płać za zakupy kartą. A jeżeli nie masz takiej możliwości, nie rozsypuj wszystkich pieniędzy jakie masz na całą powierzchnię blatu. Są do tego wyznaczone specjalne podkładki.
– Zapomnij o kartach na punkty, które przedłużają Twój kontakt z kasjerem. Co gorsza, odpuść podawania nr telefonu, jeśli zapomniałeś tej karty – to naprawdę jest teraz najmniej istotne.
– Jeśli stoisz w kolejce, zachowaj bezpieczną odległość 1,5 m od pozostałych oczekujących.
– Swoje zakupy rób w miarę szybko bez zbędnej zwłoki.
– Jeżeli masz jakieś pytanie, podejdź do obsługi, ale nie przyklejaj się jej do twarzy.
– Bądź uważny, czytaj komunikaty zawieszone przy wejściu, kasach, na podłodze i się do nich stosuj.
– Jeżeli nie musisz nigdzie wychodzić – #zostańwdomu
Wystarczy, że jedna osoba z zespołu zostanie zainfekowana. Cała załoga wówczas będzie musiała odbyć kwarantanne. A wtedy, sklep zostanie zamknięty. Wszystkim zależy na zdrowiu, dlatego tylko współdziałanie ma sens i może przynieść pozytywny skutek. Pamiętaj, że kasjer też ma rodzinę. Nie bądź egoistą i pomyśl też o ludziach, dzięki którym codziennie możesz kupić niezbędne dla Ciebie produkty.
Poznaj też moją kasjerską historię: Jestem kasjerem i zakładam bloga!
Kasjer w obliczu koronawirusa
Kasjer w obliczu koronawirusa
Kasjer w obliczu koronawirusa
Archiwa
Podaj dalej!