Zuzanna Rutkowska
Jedna z trzech Laureatek konkursu na najciekawszą opowieść kasjerską. W handlu pracuje 10 lat, a jej historia ze starszą Panią w roli głównej trafiła prosto do mojego serca. Jestem pewna, że i Wam się spodoba, dlatego nie traćcie czasu – miłej lektury!
Jestem kasjerem już ponad 10 lat i sytuacji zapadających w pamięć, zarówno wesołych, jak i tych mniej przyjemnych, było mnóstwo.
Pewnego słonecznego dnia przyszła na zakupy przesympatyczna starsza Pani. Bardzo miło i ładnie ją skasowałam, bo przypominała mi troszkę moją babcie. Pogawędziłyśmy, nawet pomogłam Jej spakować zakupy do tej torby na kółkach i gdy nadszedł czas płatności, owa Pani nachyliła się do mnie i cichutko zapytała:
Długo nie myśląc nachyliłam się z rozłożonymi ramionami nad ladą i mówię:
Jak się później okazało, Pani chciała zapłacić kartą zbliżeniowo. Przez kilka dobrych minut nie umiałyśmy powstrzymać się od śmiechu. Od tamtej pory Pani została moją stałą klientka i nawet teraz, gdy po 7 latach pracy w tamtym sklepie, zmieniłam ją na inną, to do dnia dzisiejszego, gdy mijamy się na ulicy, przytula mnie i pyta co u mnie słychać. Jak widać, nawet wśród pozornie „zwykłych” klientów, można poznać bardzo wartościowych ludzi i zbudować przyjacielskie relacje. My zostałyśmy przyjaciółkami! 🙂
Z kolei, z tych mniej przyjemnych spraw, sytuacja miała miejsce w grudniu 2019 tuż przed świętami. Klientka robiła u mnie zakupy dłuższą chwile. Na pierwszy rzut oka wcale nie wyglądała na kogoś z wyższych sfer, czy rodziny królewskiej. Obsłużyłam ją, z uśmiechem zaprosiłam ponownie na zakupy, a gdy odchodziła od kasy zapytałam grzecznie, czy zabierze ze sobą koszyczek i odłoży go na miejsce (koszyki u nas odkłada się nieopodal kasy – czyli jakieś 3 metry dalej.)
Klientka odwróciła się na pięcie i stwierdziła, że nie będzie odkładać koszyka, bo ona u nas nie pracuje i to my kasjerki jesteśmy od tego i nam za to płacą. Z koszykiem w ręku, który uprzejmie chciałam jej podać i z otwartą buzią – stałam jak wryta. Nie sądziłam, że odłożenie koszyka na miejsce może być dla kogoś aż tak dużym problemem, czy wysiłkiem. Pomijając już fakt, że parę minut wcześniej właśnie z tego koszyczka korzystała, robiąc zakupy.
Cały tamten dzień, chodziłam jak tykająca bomba i myślałam, że już nikt i nic nie jest w stanie poprawić mi humoru… Dopóki tuż przed zamknięciem nie przyszła Pani, która podeszła do mnie i zapytała:
Wygrała tym dla mnie wszystko! Bez takich klientów nasza praca byłaby smutna i nudna.
Autor: Zuzanna Rutkowska
Ty także możesz współtworzyć tego bloga! Jeżeli tylko masz ciekawą historię z sali sprzedaży, z którą chciałbyś się ze mną podzielić, napisz do mnie! (Historia może być opisana zarówno z perspektywy kasjera, jak i klienta). Istnieje duża szansa, że nawiąże z Tobą kontakt, a Twój wpis trafi na bloga. Poniżej załączam formularz kontaktowy.
A jeżeli nie chcesz przegapić żadnego wpisu, zostaw mi swój adres e-mail, a ja powiadomię Cię o każdej nowej aktywności.
Newsletter
Archiwa
Podaj dalej!