Wypalenie zawodowe kasjera

atrybut alt wypalenie zawodowe kasjera

Praca na kasie rodzi we mnie ambiwalentne uczucia. Niejednokrotnie odkrywam w sobie olbrzymią chęć do pracy i do ludzi – ściślej do klientów. Innym razem czuję w sobie totalną złość na siebie, że dopuściłam do takiej sytuacji, w której to nadal tkwię w handlu. I to w miejscu, które jest najmniej doceniane – za kasą.

Tych kilka zdań⬆ znalazłam w swoim brudnopisie, przy okazji przeglądania zapisanych przez siebie blogowych inspiracji. Prawdopodobnie napisałam je po jakimś ciężkim dniu w pracy. Najwidoczniej klienci dali mi wtedy popalić, bo na co dzień jeszcze, gdy pracowałam w handlu, raczej nie użalałam się nad swoim losem. Bywały jednak momenty, kiedy to dopadał mnie kryzys egzystencjonalny. Kwestionowałam wówczas wszystkie swoje życiowe decyzje i nie byłam dla siebie zbyt łaskawa. Co jakiś czas zwyczajnie odzywały się wszelkie symptomy klasycznego wypalenia zawodowego.

Z całą pewnością w gorszych momentach, to właśnie blog powodował, że pomimo wszystkiego chciało mi się to jakoś pchać do przodu i pracować jako kasjer. Czasami zastanawiam się, jakby to było, gdyby nie Jestem Kasjerem. Być może dawno temu rzuciłabym już ten fach i oszczędziłabym kilka kosmyków włosów, które dzisiaj połyskują już tylko na srebrno. Cóż, wiek też robi swoje, ale nerwy i stres związane z “użeraniem się z ludźmi” na pewno nie były całkiem bez znaczenia.🙆‍♀️

Niedługo minie rok odkąd zdecydowałam się na zmianę pracy. Powoli zacierają mi się codzienne zmartwienia, które generuje praca za kasą. Wiecie sami, że jest ich całe mnóstwo. Teraz już tylko jako klient odwiedzam sklepy i obserwuje (bywa, że ze wzruszeniem i ogromnym podziwem) ludzi, którzy wciąż mają na tę pracę siłę i wykonują ją z uśmiechem na twarzy. Choć takich ludzi jest jak na lekarstwo. Nowi pracownicy pełni zapału, szybko tracą entuzjazm, o ile w ogóle decydują się podjąć stałą współpracę. Pracownicy z dłuższym stażem bawią się w aktorów, trenując dzień po dniu grę pozorów, byleby „odbębnić” co trzeba.

Ostatnio na fanpage Jestem Kasjerem zapytałam, czy wśród czytelników znajdzie się ktoś, kto pracuje ponad 10 lat w handlu. Ku mojemu zaskoczeniu, pojawiło się setki komentarzy, w których raz po raz chwalono się swoim długoletnim stażem. 10, 15, 20 lat pracy w handlu. Znaleźli się też tacy, którzy przepracowali 40 lat niezmiennie dzień po dniu z klientem. I to jest niesamowite! Może po prostu mój rozum tego nie potrafi pojąć, bo ja znając siebie na pewno nie dałabym rady poświęcić całego swojego życia dla handlu. Po drugie, w coachingowych książkach raz po raz pojawiają się uwagi na temat tego, że aby człowiek się rozwijał, powinien przynajmniej co 2 lata zmieniać swoje środowisko zawodowe. W przeciwnym razie nie ma mowy o jakimkolwiek rozwoju. I ja trochę tak właśnie czuję, dlatego w moim CV znaleźć można tak wiele różnych pracodawców. Każdy z nich to bagaż niesamowitych doświadczeń, których z całą pewnością jestem ciągle głodna.

Absolutnie, nie neguję osób, które swoje życie zawodowe wiążą z jednym pracodawcą. To ich osobisty wybór. Piszę tylko o sobie – w końcu to mój blog i moje przemyślenia. Niemniej, ciekawi mnie jak to jest z Wami i jak często (jeśli w ogóle) dopada Was zwątpienie związane z pracą w handlu lub wspomniane w tytule wypalenie zawodowe. Zwyczajnie po prostu nie wierze, że pracując kilkanaście lub kilkadziesiąt lat w jednej firmie i wykonując cały czas te same obowiązki, ktokolwiek jest w stanie robić to dobrze. Wiadomo, że pracę musimy mieć, bo za coś trzeba żyć. Jednak jaki jest sens robienia czegoś wbrew sobie? Dajcie mi koniecznie znać, co Wy o tym myślicie i jakie macie podejście do swojej pracy!🙋‍♀️

 

NAPISZ DO MNIE, A BYĆ MOŻE TWOJA OPOWIEŚĆ TRAFI NA BLOGA.🖐🛒

    Archiwa

    Facebook

    Podaj dalej!

    You may also like...

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *